Poprzednik Bradena, Gawin żył prawie 18 lat. Do "pełnoletności" ludzkiej zabrakło mu półtora miesiąca. W tak poważnym wieku trzeba było od czasu do czasu zrobić badania. Poszliśmy na badanie USG, taki ogólny przegląd co w starym psie siedzi. Byliśmy umówieni na 10 rano. Przyszło poczekać około kwadransa, bo lekarz kończył badanie innego kudłacza.
Za opóźnienie przeprosił i Gawina zbadał.
Następnego dnia ja miałem badanie USG tętnic szyjnych umówione na 13:00. Przynajmniej tak było napisane na zarejestrowanym w recepcji skierowaniu.
Przychodzę kilka minut przed 13:00, a tu długa kolejka oczekujących, a lekarza nie ma. Dopiero na miejscu dowiedziałem się, że 13:00 to początek badań wykonywaych według kolejności przyjścia. Nikt nie raczył mnie o tym poinformować, ale trudno – trzeba czekać. Usiadłem na końcu kolejki.
Lekarz zjawił się o wpół do trzeciej i zaczął przyjmować. Nawet nie zdążył powiedzieć ani dzień dobry, ani przepraszam.
Dotarłem przed jego oblicze o 16:30 i usłyszałem, że badania nie zrobi, bo mu przeszkadza moja broda. Mam się ogolić i przyjść ponownie, a w ogóle to on jest już zmęczony, mało mu płacą...
Poczekałem aż się nieco wygada i mówię:
— Wczoraj byłem na badaniu USG ze spanielem, który ma dłuższe włosy niż moja broda i badanie zostało bez problemu wykonane. No cóż... Jeżeli pan nie potrafi, niech pan pójdzie do weterynarza na przeszkolenie. Mogę podać telefon, aby się pan umówił.
Spojrzał na mnie ze złością i wzgardą, ale badanie wykonał.
Pomyślałem, że chorując, warto awansować na psa.