Braden ma naturę podróżnika. Lubi obwąchiwać nowe miejsca, więc od czasu do czasu odwiedzamy z nim coraz to inne części Warszawy. Jeżeli mu się podoba, po powrocie do samochodu, staje na tylnym siedzeniu, czeka aż wsiądziemy i liże po uszach. Ponowne odwiedzenie tego samego miejsca jest zwykle kwitowane jedynie radosnym merdaniem ogona, a wielokrotna wędrówka w to samo miejsce kończy się w samochodzie pogardliwym zwinięciem w kłębek bez oznak wdzięczności.
Chcąc Pana Psa zadowolić w niedzielę 21 maja wybraliśmy się na Saską Kępę. Jak się na końcu okazało, pomysł był dobry; zasłużyliśmy na lizanie.
Pokazałem Bradenowi miejsce urodzenia poprzednika jego poprzednika, naszego pierwszego cockera Smyka i opowiedziałem jak się zaczęła nasza przygoda ze spanielami...